Tzatziki, czyli grecką wersję mizerii, prawdopodobnie każdy zna, gdyż jest to chyba najczęściej podawana przystawka kuchni greckiej. Od razu przychodzą na myśl nadmorskie krajobrazy wysokich klifów, licznych zatoczek oraz piaszczystych plaż. A podniebienie przypomina jeszcze arcysłodkie wypieki z ciasta filo, oliwki kalamata, ryby, fetę oraz zapewne jagnięcinę…
Tymczasem za kuchennym oknem szarości nieba oraz stosy opadłych liści, które wiatr nieutrudzenie zawiewa nam w kąty podwórka. Rudziki i sikorki buszują wśród jeszcze kwitnących doniczek, a na murku przesiadują gawrony. Horyzont zamykają korony starego drzewostanu, nad którymi unosi się leciutka, październikowa mgła.
Żeby urozmaicić nasze lunche, zamiast zwykłego majonezu zaproponowałam majonezową wariację na temat tzatziki. Ponieważ nasze danie, tj. moja kanapka i sałatka męża, zawierały już ogórki, pominęłam je w sosie, a kojarzącą się z latem miętę zastąpiłam pietruszką i koperkiem, które również często są dodawane do greckiego pierwowzoru. Jestem naprawdę zachwycona efektem i następnym razem zrobię podwójną porcję, bo z podanych proporcji wychodzi ilość, która starczy tylko na dwie podłużne bułki lub na dwie porcje sałatki. A mnie już chodzi po głowie pomysł na kolejną pyszną kanapkę…
MAJONEZ TZATZIKI
- 2 łyżki majonezu
- 2 łyżki jogurtu greckiego
- 2 łyżki posiekanego koperku
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 1 ząbek czosnku
- sól
- świeżo zmielony pieprz
- odrobina soku z cytryny
- odrobina oliwy
Ząbek czosnku obieramy i przeciskamy przez praskę do miseczki. dodajemy majonez, jogurt oraz posiekane zioła i wszystko razem mieszamy łyżką. Doprawiamy solą i pieprzem, skrapiamy oliwą i sokiem z cytryny. Mieszamy, sprawdzamy smak i podajemy (lub odstawiamy do lodówki do czasu, aż będzie nam potrzebny).