Każda mama mierzy się z wyzwaniem jak nakarmić dzieci warzywami. Niestety tak już często bywa, że „nakarmić dzieci” jest w sprzeczności z „warzywami”. W rezultacie stajemy przed dylematem, czy dzieci mają mieć na talerzach warzywa… nadal po odejściu od stołu, czy mają mieć puste talerze i… pełne brzuszki. Continue reading
Author Archives: U stóp Benbulbena (Dagmara)
Pizza na kalafiorowym spodzie
Pizza to w naszym domu nie tylko danie, ale przed wszystkim działalność rozrywkowa, sposób na rodzinne spędzenie czasu. Zaczyna się zabawą w wyrabianie ciasta, podczas której mąka unosi się oparami pod sufit, a podczas zagniatania każdy może wyładować nagromadzone frustracje w kulturalny sposób. Później następuje chwila odpoczynku, podczas której ciasto wyrasta, a dzieciaki obklejają umywalkę resztkami mącznej masy podczas szorowania oblepionych łapek. Na koniec przychodzi chwila realizacji artystycznych wizji przy pomocy wędliny, pieczarek, oliwek i sera. A potem już tylko niecierpliwe oczekiwanie przy drzwiczkach piekarnika, aż pizza będzie gotowa do spożycia! Continue reading
Zimowa pomidorowa z kminkiem i soczewicą
Już późny wieczór, w kominie słychać huczenie wiatru, z kozy dochodzi wesołe trzaskanie drewna i strzelanie iskier, a z jadalni roznosi się zapach liści eukaliptusa z walentynkowego bukietu białych róż. Odpoczywam po pracowitym dniu, układając plany na kolejne (matki już tak mają…). Raczę się białym winem i zastanawiam się, co napisać na temat pomidorowej, która nawet nie jest z rosołu z wczoraj… Continue reading
Kurczak zapiekany w musztardowo-parmezanowej panierce
Walentynki dzielą społeczeństwo na wielkich miłośników owego dnia i jego jeszcze większych przeciwników. Ale mało kto zna historię świętego Walentego… A jest ona całkiem ciekawa… Continue reading
Włoskie wspomnienia III: Świąteczny targ w Teramo
Do Teramo udaliśmy się na zakończenie naszych wakacji, w czasie których zwiedzaliśmy głównie malutkie, historyczne miasteczka. Szykując się już w myślach do powrotu na zieloną wyspę, postanowiliśmy odwiedzić jeszcze stolicę prowincji, w której mieszkaliśmy a przy tym 3 największe miasto w Abruzji. Ruszając w drogę, nie nastawialiśmy się na wielkie zwiedzanie, gdyż nasz nader żywy trzylatek, dumnie noszący pseudonim „Tysiąc kroków, tysiąc psot” (co jest cytatem z wierszyka I. Suchorzewskiej), nie zawsze daje się okiełznać. Continue reading
Polędwiczki stir-fry z limonką i nerkowcami
Pospiesznie informuję, że przeżyliśmy atak zimy. Podobnie jak upał w trakcie irlandzkiego lata, tak i mróz w trakcie zimy trwa tutaj zaledwie kilka dni. Wystarczająco długo, by zapowiadający zmianę pogody wiatr pozrywał linie wysokiego napięcia i zostawił połowę hrabstwa bez prądu w sobotni wieczór. Potem jeszcze śnieżna niespodzianka. Co prawda we wsi białego puchu nie było jakoś spektakularnie dużo, ale wystarczająco, by dzieci w szkole w czasie przerwy miały czym stoczyć bitwę na śnieżki. Continue reading
Owsiany chleb Św. Brygidy
Gdy kończy się styczeń, najpopularniejszym tematem na blogu staje się post poświęcony Św. Brygidzie z Kildare, jednej z trójki patronów Irlandii. Obchody jej święta przypadają na pierwszy dzień irlandzkiej wiosny, czyli 1 lutego. Continue reading