Gdy deszcz, wiatr i egipskie ciemności odbierają ochotę na wieczorne spacery, a kanapa, ciepły koc i kominek wydają się nie tylko atrakcyjną, ale również rozsądną opcją, wtedy ze spokojnym sumieniem można zatopić się w zaległej lekturze lub obejrzeć film, na który w innych warunkach byśmy sobie nie pozwoli.
Gdy za oknem ciężkie krople deszczu stukają jak potępieńcy w okna, gdy wiatr wyje w kominie, a ujadanie psa przybiera niepokojący odcień, wtedy jest czas na strachy, historie pełne grozy i duchów wychylających się zza drzew w upiorną noc.
Klasyka to podstawa, więc w programie tylko dla dorosłych klasyka gatunku w rodzimym wydaniu. Dziś wprawdzie żadnego z cytowanych niżej filmów nie nazwalibyśmy horrorem, niemniej w czasach swej premiery za takowe uchodziły. „Lokis. Rekopis profesora Wittenbacha”, „Wilczyca” i „Widziadło” to moje halloweenowe propozycje.
Film Janusza Majewskiego niedawno wspominałam, gdyż główną rolę żeńską zagrała w nim nieodżałowana Małgorzata Braunek. „Lokis” jest najstarszą produkcją w tym zestawieniu (1970), zaś „Wilczyca” i „Widziadło” powstały na początku lat 80. Poza gatunkowym ciężarem filmy te mają wiele cech wspólnych.
Wszystkie trzy są filmami kostiumowymi, ich akcja dzieje się w poprzednich epokach: „Wilczycy” w 1848, „Lokis” również osadzony jest w realiach II połowy XIX w., zaś akcja „Widziadło” przypada na przełom XIX/XX w. Realizatorzy filmów nie pokusili się o uwspółcześnienie, co moim zdaniem jest słusznym zabiegiem. Dzięki temu odbiorca daje postaciom pewien kredyt zaufania, traktując ich jak „nieoświeconych”. Pomaga widzowi w tym zaplecze kulturowe, którym obarczyły go szkolne lektury. Romantyczny wiek grozy i młodopolskie zwątpienie wypełnianiają nasze horrory po brzegi.
Wspólnym mianownikiem jest animizm i wiara we wcielanie się dusz w postaci zwierzęce. Niedźwiedź w „Lokisie”, tytułowa wilczyca i ostatecznie koń w „Widziadle” są równoprawnymi bohaterami, których dzika natura budzi niepokój, lęk, a także fascynację. Dwoistość w ich postrzeganiu odbija się na psychice głównych postaci, którzy uciekając, wciąż się do nich zbliżają.
„Wilczyca” Marka Piestraka jest najmroczniejszym i najbardziej surowym obrazem w tym zestawieniu. Dziś znanym głównie z rozbawiającej charakteryzacji Iwony Bielskiej, ale warto mieć na uwadze, że film odniósł sukces kasowy. Myślę, że warto obejrzeć go ponownie (choćby ze względu na sentymenty).
Janusz Majewski jest jednym z moich ulubionych polskich reżyserów. Uwielbiam plastyczną wartwę jego filmów oraz dbałość o oprawę muzyczną. Muzykę do „Lokisa” skomponował Wojciech Kilar. Uwagę zwracają też scenografia oraz pięknie ujęte plenery.
Najciekawszym z nich jest jednak „Widziadło”, które powstało w oparciu o „Pałubę” Irzykowskiego. Fantazyjne plenery, piękne światło i oniryczny klimat przenoszą widza w nierealną krainę, która z pozoru jest sielanką, podczas gdy rzeczywistość graniczy z szaleństwem. Film przesycony jest erotyką i zmysłowością, jakich próżno szukać we współczesnym polskim kinie.
Każdy z nich zasługuje na uwagę również ze względu na plejadę znakomitych aktorów: Edmund Fetting, Małgorzata Braunek, Iwona Bielska, Olgierd Łukaszewicz, Marzena Trybała, Roman Wilhelmi, Hanna Stankówka, Gustaw Lutkiewicz, Henryk Machalica, Leon Niemczyk, Hanna Mikuć i wielu innych. Stworzyli oni naprawdę barwny korowód postaci. Wśród nich uwagę przykuwają postaci drugo- a nawet trzecioplanowe – wiedźma grana przez Stanisława Milskiego, Berestajka (Anna Chodakowska) czy hrabina Szemiotowa (w tej roli Zofia Mrozowska).
Dzisiaj filmy, które są takimi malarskimi opowieściami, uchodzą za kino artystyczne, a nie stworzone dla szerokiej publiczności. W czasach, gdy efekty specjalne wygenerowane przez komputery stanowią coraz większą część obrazu filmowego, przyjemnie dla odmiany zobaczyć produkcję zapisaną na taśmie celuloidowej.
By nie zakłócać mrocznej atmosfery, w menu proponuję wpisać krwiście czerwoną zupę z buraków i jarmużu. Ten tradycyjny przepis kuchni śląskiej odświeżyła dla naszego magazynu Magda (Zielenina), a poniżej przedstawiam moją wersję. Zupa ta jest doskonałą alternatywą dla barszczu, a do tego ten intensywny kolor…
ZUPA Z JARMUŻU I BURAKÓW
- 1,5 l bulionu warzywnego
- ½ szklanki kaszy perłowej
- 120g jarmużu
- 3-4 małe buraki
- 3 szalotki bananowe
- 1 łyżka oliwy
- sól, pieprz
1. Cebulę siekamy, buraki obieramy i trzemy na największych oczkach tarki. Kaszę płuczemy. Jarmuż myjemy, rwiemy na mniejsze kawałki.
2. W garnku rozgrzewamy olej, szklimy cebulę. Wlewamy bulion, dodajemy kaszę. Gotujemy około kwadransa, dodajemy starte buraki i jarmuż. Zagotowujemy, doprawiamy, podajemy gorące.
Kadry z filmów ze zbiorów FN.
bardzo ciekawy wpis filmowy. a do tego rewelacyjna zupa 🙂
LikeLike
Dziękuję, cieszę się, że Ci się podoba 🙂
LikeLike
Nie znam zadnego z tych filmow – chyba nie moje czasy… a zupka wyglada smacznie 🙂
LikeLike
Moje też nie 😉
Zupę polecam, bardzo zdrowa i smaczna 🙂
LikeLiked by 1 person
Pamiętam Lokis, jak przez mgłę.. Pamiętam nastrój i.. nic więcej. Masz rację, to historia artystycznych horrorów 😉
Zupa krwista i bardzo zdrowa. Do tego bardzo łatwa w przygotowaniu, nic, tylko gotować 🙂
LikeLike
Ślązaczki to praktyczne baby 😉
Trochę żałuję, że podobnych filmów bardzo mało we współczesnej kinematografii. Odnosze wrażenie, że dzisiejsze filmy są bardziej zamknięte w schemacie gatunku i nie ma w nich miejsca na ozdobniki i wycieczki poza standardowe ramy.
LikeLike
Taka zupa to samo zdrowie 🙂
LikeLike
Idealna na jesienne dni 🙂
LikeLike
Hmm, przyznam, że horrory nigdy nie były moim ulubionym gatunkiem filmowym, ale zupka o krwistym kolorze wygląda bardzo zachęcająco 🙂
LikeLike
Też nie lubię horrorów, ale te trzy filmy są mało straszne. Bardziej dramaty psychologiczne z elementami horroru.
Zupa smaczna, polecam.
LikeLiked by 1 person
Za film dziękuję ,posiędzę przy kominku z zupą.
LikeLike
Nie ma sprawy, wpadaj na zupę 🙂
LikeLike
Ciekawy wpis, a przepis pyszny 🙂 Dziękuję za udział w akcji SZYBKIE ZUPY!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂
LikeLike
Dziękuję, pozdrawiam również 🙂
LikeLike