Wiosnę już czuć w powietrzu. Jeszcze zimno, jeszcze szybko zapada zmrok, ale czuć już, że ziemia się obudziła, a wraz z nią ruszyła roślinność. W parku pełno żonkili, za moment zażółcą się gęsto. Nad rzeką ptasie radio nadaje kronikę towarzyską od samego świtu. Wszystko zaczyna się budzić do życia, nawet taka wiewórka jak ja.
Wietrzę szafki kuchenne i pozbywam się resztek zimowych zapasów. Na pierwszy ogień poszła kapusta kiszona, której nadmiar pozostał mi po świętach. Jeszcze całej nie zużyłam, ale zawsze to jeden słoik mniej. Myślałam o zwykłym kapuśniaku, ale marchewki wyjada mi Chomiczek (faza zupek przecierowych w pełni!), za to jeszcze mam trochę grzybów suszonych (kolejne niezużyte świąteczne zapasy, ech..), toteż ugotowałam kwaśnicę.
Wyszła świetna, choć miałam wątpliwości, czy się uda osiągnąć choćby w przybliżeniu jej charakter, gotując ze słoikowej kapusty. Mogłaby być odrobinę bardziej kwaśna, ale wtedy mogłaby nie zyskać uznania w oczach Króliczki. W trakcie gotowania oczywiście musiałam sobie przypomnieć co też Paweł i Łukasz (którzy dzisiaj mieli urodziny) wyśpiewywali o kwaśnicy. Przypomniały mi sie też różne wyjazdy w Beskid Żywiecki, piękne czasy…
KWAŚNICA NA KIEŁBASIE
- 2 garści suszonych borowików
- 4 listki laurowe
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu
- 2 kiełbasy podwawelskie
- 500 g kapusty kiszonej
- 2 łyżeczki kminku
- 1 mała cebula
- 3 ząbki czosnku
- 1 łyżka oleju rzepakowego
Grzyby zalewamy gorącą wodą, przykrywamy i odstawiamy na 2 godziny.
Kiełbasę kroimy w plasterki, wkładamy do garnka, wlewamy grzyby wraz z wodą, wktórej się moczyły. Dodajemy listki laurowe, ziarna pieprzu i ziela angielskiego, uzupełniamy wodą. Zagotowujemy, zmniejszamy ogień i dalej gotujemy pod przykryciem, aż wywar nabierze smaku (ok. 20 min).
Cebulę i czosnek obierami i siekamy. Na malej patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulę i czosnek. Zeszklone przekładamy do zupy.
Kapustę kroimy, wrzucamy wraz z kminkiem do zupy. Gotujemy, aż kapusta zmięknie. Wlewamy wodę spod kapusty, mieszamy, chwilę jeszcze gotujemy. Doprawiamy pieprzem (jeśli potrzeba). Podajemy z chlebem lub z gotowanymi ziemniakami.
Ten przepis trochę przypomina mi moją wersję bigosu (mniej wody i zamiast kiełbasy – mięso) 🙂
LikeLiked by 1 person
Ha ha 😀 Bigos robię z kiszonej i świeżej – pół na pół. Bo z samej kiszonej, to mi właśnie kwaśnicę przypomina 😀
LikeLiked by 1 person
Moje smaki,czym kwaśniejsza,tym lepsza.
Z kąd wzięłaś polską kiełbasę?
LikeLiked by 1 person
Z polskiego sklepu mięsnego, mamy taki w Sligo.
LikeLike
Zazdroszczę.
LikeLike
Kwaśnica to moje smaki, gotowana na wędzonym zeberku i baaardzo kwasna :p aż się głodna zrobiłam,u mnie póki co jest plan na barszcz ukraiński bo”chodzi” za mną już trzeci dzień
LikeLiked by 1 person
Na kiełbasie to taka szybka wersja. Żeberka jednak muszą się trochę pogotować.
Bardzo dawno nie gotowałam barszczu ukraińskiego. To jest pomysł 🙂
LikeLike
Ugotowałam dziś rano przed wyjściem do pracy, już mi język ucieka na myśl o tym barszczu i moim powrocie do domu 😉
LikeLiked by 1 person
Też bym się nie mogła doczekać 🙂
LikeLike