Miałam taki piękny i do tego powtarzający się sen… Dzwonek do drzwi, kurier z koszem pięknych bladolicych kwiatów, wsród nich ukryty bilecik z całusami od Męża…
Kwiaty dostarczone przez posłańca od mojego Męża dostałam raz w życiu. Wtedy jeszcze nie tytułował się z dumą Moim Mężem, tylko usychał z tęsknoty na Zielonej Wyspie, gdy ja w tym czasie oddawałam się romansowi z Grochowiakiem, analizując i interpretując jego Haiku-images, a owoc tego płomiennego związku miał się narodzić kilka miesięcy później i zostać ochrzczony mianem pracy magisterskiej.
Prawdopodobieństwo było mizerne, że piękny sen się ziści… Nie przywiązuję specjalnej uwagi do snów, gdyż zazwyczaj ich nie pamiętam. Są jednak takie, które natrętnie powracają. Właśnie takim natręciuchem był kurier z kwiatami.
Wróciwszy z Lidką z ostaniej włóczęgi po wsi (czytaj: z ploteczek), zastałam drzwi wejściwe zastawione plastikową tacą na sadzonki, pełną pustych plastikowych doniczek oraz zawierającą trzy surfinie. Co u licha? Ktoś mi podrzucił śmieci z kilkoma kwiatami zapłaty? Mój typ od razu padł na właścieciela pubu za rogiem, bo rano kwietnik sobie robił przed knajpą. Nie miałam czasu się zastanawiać, przestawiłam niespodziewajkę na bok i marsz załatwiać dalsze sprawy (czytaj: plotkowanie).
Po obleceniu z dzieckiem przyklejonym do matczynej ręki drugiej połowy wsi, wróciłam do domu, a kwiatki stoją, jak stały. Wychyliła się sąsiadka zza drzwi z przypuszczeniem, że moje przypuszczenie jest słuszne. Wepchnęłam nieszczęsne doniczki do domu, żeby zawartość nie więdła na słońcu i nie kusiła okolicznej młodzieży, przebrałam Króliczkę i pognałyśmy do wiejskiej restauracji (czytaj: doskonałego miejsca do zbierania plotek). Wieczorem Mój Mąż zadzwonił do szynkarza zza płotu i uzyskał potwierdzenie, że sadzonki są dla mnie. Dlaczego mi podrzucił? Tego nawet najstarsza plotkara we wsi nie wie…
GRZANKI Z SALAMI, TRUSKAWKAMI I MOZZARELLĄ
(inspirowane zdjęciem w magazynie “Taste Ireland”)
- pieczywo (u mnie był to francuski chleb z oliwkami wypiekany na kamieniu)
- salami
- mozzarella di bufala
- truskawki
- ocet balsamiczny
- świeżo mielony pieprz
- rukola do przybrania (opcjonalnie)
1. Na kromkach chleba (powinny byc niewielkie, na dwa kęsy) układamy plasterki salami, przykrywamy mozzarellą, oprószamy pieprzem i wstawiamy do piekarnika ustawionego na funkcję grillowania. Wyjmujemy, gdy ser zacznie się rozpuszczać.
2. Na wierzchu układamy pokrojone w plasterki truskawki, układamy grzanki na talerzu udekorowanym rukolą i wszystko skrapiamy octem balsamicznym.
Ten chlebek francuski bardzo mnie zaciekawił ,z oliwkami ,no ,no ,salami szczerze nie znoszę ,ale całosć fajna.
LikeLike
Chleb z piekarni 😉
LikeLike
Miła niespodzianka 🙂
LikeLike
Bardzo miła i… problematyczna. Musiałam udać się do miasta w celu zakupienia kolejnej doniczki i wyżebrania ziemi do niej (mamy kolegę ogrodnika, który mnie poratował za symboliczne 50 centów 😉 ). Już się odwdzięczyłam za kwiaty – przy okazji wizyty w garden center namówiłam kolegę ogrodnika, by przyjechał opryskać nam wiśnię zaatakowaną przez mszyce. Przyjechał i opryskał wszystkie drzewka na naszej ulicy 😉
LikeLike
Zupełnie inna (niż tutaj) atmosfera….
LikeLike
Chyba wiem, co masz na myśli. Irlandczycy bardziej zwracają uwagę na osoby, z którymi mają jakikolwiek kontakt. Czasami mnie to irytowało, ale nauczyłam się tę cechę doceniać. Spotkało mnie bardzo wiele takich sytuacji, że ze wzruszenia serce w gardle stawało 🙂
LikeLike
Ah te truskawki! Ja tęsknię za tymi prosto z Polski, a jeszcze lepiej prosto z krzaczka z ziemią między zębami 😉
I jakoś jeszcze nie mogę się skusic na taką mieszankę truskawek z wędliną 😉 chociaż nie powiem, chodzi takie coś za mną! Truskawki ze szpinakiem..
A sen… prawie się spełnił 😉 PRAWIE 😉
LikeLike
Mnie uwiodło zdjęcie w magazynie i po prostu musiałam podobne grzanki zrobić. Smak mnie bardzo zaskoczył, bo okazały się bardzo dobre 🙂
Sen, no cóż… życie ma trochę inne barwy 😉
LikeLike
no nie powiem, jak zobaczyłam twoje zdjęcia to też mi ślinka pociekła 😉
LikeLike
Na próbę można zrobić jedną malutkę grzaneczkę, bo nie ma tu wymyślnych składników 😉
LikeLike
zgadza się! 😉
LikeLike
Też miałam kiedys kilka takich niespodzianek, zaraz po tym jak postawilismy w ogrodzie “balon”, przez kilka dni po powrocie z pracy pd drzwiami zastawałam jakąs sadzonkę. Wszystko z dedykacją dla Brzdąca 🙂
LikeLike
Jak Lidka się urodziła, to nasze notowania w okolicy, w której wtedy mieszkaliśmy, też nagle dramatycznie wzrosły 😉
LikeLike
Grzanki wygladają smakowicie, a na miejscu męża trochę bym się zaniepokoiła i pomyślała jednak nad jakąś miłą przesyłką dla żony 😉
LikeLike
Dziękuję, a Mąż pomyślał, że to wykup na pójście do pubu 😉
LikeLike