Króliczka postanowiła na czas postu porzucić konsumpcję mięsa przez cały okres 40 dni. Wywróciła tym samym nasze życie do góry nogami, bo nagle stanęliśmy przed zadaniem skomponowania jej jarskiego menu od A do Z, żeby dziecko nam nie padło z głodu albo, nie daj Boże, nie zapadło na anemię… Nie żeby nasze dziecko było jakoś szczególnie rozmodlone czy uduchowione – dla niej to bardziej szkolny challange…
Mniej lub bardziej dziwne challanges przetaczają się przez nasz świat, a większość z nich ma za zadanie motywować do wysiłku „wyzwanego” oraz zachęcać innych do wsparcia finansowego organizacji charytatywnych lub społecznych. Czasem przez przypadek człowiek staje się przez ułamek gwiazdą w mediach społeczniowych, nawet tego nie planując. Dwa tygodnie temu umówiłam się na radykalne skrócenie włosów, a fryzjerka po zbadaniu stanu moich kłaków, zapytała, czy nie chciałabym ich oddać fundacji. Zgodziłam się, a moje zdjęcie trafiło do sieci, bo o szlachetnych uczynkach należy mówić, by inspirować otoczenie i zarażać dobrem.
Króliczki „postne wyzwanie” nie ma jednak w sobie nic szlachetnego. Malutka chciała rozstać się na 40 dni ze słodyczami, ale serce jej krwawiło, więc gdy usłyszała, że kiedyś post polegał na niejedzeniu mięsa z wyjątkiem ryb, stwierdziła, że w to jej graj. Za kurczakiem płakać nie będzie, szczególnie jak miskę soczewicy popchnie kokosanką… Co z takiej wyrośnie?!
DHAL Z DYNIĄ I ZIELONĄ SOCZEWICĄ
- 200 g zielonej soczewicy
- 600 ml wywaru warzywnego
- 1 dynia piżmowa (ok. 1 kg)
- 100 g szpianku
- 2 limonki
- 50 g świeżych pestek granatu
- 1 łyżka pasty curry Panang (lub czerwonej)
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 1 łyżka wiórków kokosowych (lekko uprażonych na suchej patelni)
- garść świeżej kolendry
Piekarnik nagrzewamy do 180°C (z termoobiegiem), a wywar warzywny zagotowujemy. Soczewicę dokładnie płuczemy i wsypujemy do garnka z wywarem i przykrywamy. Zmniejszamy temperaturę i gotujemy przez ok. ½ h.
W tym czasie obieramy dynię, usuwamy pestki i kroimy w kostkę. Pokrojoną dynię mieszamy z olejem rzepakowym i pastą curry, a następnie wykładamy na dużą blachę do pieczenia tak, by dynia leżała jedną warstwą. Pieczemy przez 25 minut.
Z jednej limonki ścieramy delikatnie skórkę i wraz z wyciśniętym sokiem wlewamy do ugotowanej soczewicy. Dodajemy szpinak, kolendrę oraz upieczoną dynię. Posypujemy wiórkami kokosowymi, pestkami granatu i podajemy z ćwiartkami limonki.
Och, jak ja rozumiem waszą córcię. Też kocham słodycze, bardziej niż mięso, zdecydowanie.Wyrośnie mądra, odważna dziewczyna. A post przyda się na eksperymentowanie z jarskimi daniami. Ja chętnie skorzystam z przepisów. Swoja drogą lubię ćwiczyć wolę, poddaje się wyzwaniom. Pozdrawiam Basia z Gdańska, zwana Stopociech
LikeLiked by 1 person
Tak, to bardzo wojownicza osóbka, czasem aż za bardzo (jak dla mamy!)…
Zdecydowanie przyda się odpoczynek od mięsa, a mąż i tak wie, gdzie w mieście sprzedają pieczone kurczaki, więc jakoś przeżyje warzywne obiady.
Pozdrawiam serdecznie z zielonej Irlandii ❤
LikeLiked by 1 person
Dziękuję. Ciesze się że jesteś. Coś Cię przyciągnęło do mnie. Nie wie co, ale to dobrze.
LikeLiked by 1 person
No to czeka Cię nie lada wyzwanie 😉 czterdzieści bezmięsnych ale pożywnych obiadów wymaga sporej inwencji. Powodzenia!
LikeLiked by 1 person
Dam radę – dużo gotuję bez mięsa, bo mi się szybko przejada. Na blogu mam już sporą kolekcję odpowiednich dań, więc jest w czym wybierać, a przy okazji ten zbiór ma szansę się powiększyć.
LikeLike
Mi też łatwiej byłoby pożegnać mięso niż czekoladę i słodkie ciacho :):)
LikeLiked by 1 person
Rozumiem Cię doskonale!
LikeLike